Ulubione maseczki do twarzy - Wrzesien'15

Ostatnio doszłam do wniosku, że bardzo rzadko używam maseczek do twarzy. Kiedyś robiłam to częściej i moja cera nie dawała mi złych znaków. Powróciłam do dobrego nawyku i znów jestem zadowolona z tego jak wygląda.




***


Kilka lat temu kiedy pojawiła się w katalogu Avon maska ClearSkin Blac Mineral Mask, zamówiłam ją, obietnice w katalogu były bardzo ciekawe. Jest to moje drugie opakowanie tej maski. Zawiera ona mieszankę glinek mineralnych, które mają za zadanie oczyścić i odblokować pory. Glinki zawarte swoim działaniem mają nam 'przyciągnąć' nadmiar sebum.
Maska w opakowaniu ma kolor czarny, po nałożeniu na twarz po kilku minutach zaczyna ona robić się szara, oznacza to że w tym miejscu nasza skóra została oczyszczona. W miejscach gdzie znajdują się pory robią się 'dziurki' i po zmyciu jej ciepłą wodą pory mamy oczyszczone. W miejscach bardzo suchych po tej masce skóra może być lekko przesuszona, w tłustych i normalnych jest nawilżona. Cera wygląda zdrowo i promiennie. Czasami pojawia się problem podczas zmywania, jest trochę uparta.


Około roku temu będąc w sklepie The Body Shop zastanawiałam się nad maskami. Wybrałam Aloe Protective Restroning Mask do wszystkich typów cery. Pani poleciła mi ją przez zawartość aloesu i składniki, które działają w nocy kiedy śpimy. Używam jej kiedy czuję, ze moja skóra jest przesuszona lub podrażniona. Nakładam ją na noc jak zwykły krem. Rano budzę się z ukojoną i delikatną twarzą. Wygląda promiennie i zdrowo. Ma kolor biały, na twarzy jest przezroczysta. Pachnie aloesem, jest słabo wyczuwalny. Konsystencja jest kremowa i do tego bardzo rzadka.


Następna maseczka z Avon, ale teraz z serii Planet Spa. Ta zawiera w sobie afrykańskie masło shea. Zawsze używam kiedy chce mieć miękka i gładką twarz albo nawet dla przyjemności. Ma piękny jakby maślany zapach, moim zdaniem przyjemny dla nosa. To także jest moje drugie opakowanie, kiedyś miałam w starym opakowaniu i bardzo długo czekałam aż znów ona pojawi się w katalogu.
Polecam używać ją często zimną, nie zauważyłam efektu zapchania. Maska jest bardzo gęsta jak masło, koloru lekko żółtego, po rozsmarowaniu wyglądamy jakbyśmy nałożyli białe masło na twarz.


Maseczkę Karotenową Ava kupiłam już kilka razy, jest ona dostępna w Naturze za ponad 2 złote. Ma bardzo ładny perfumowany zapach, ale nie wyczuwam tam marchewki, nakładamy ją na noc jako zwykły krem. Rano twarz wygląda promiennie, nie widać oznak zmęczenia i cera jest bardzo miła w dotyku. Kolor jest pomarańczowy, na twarzy po wtopieniu nie widać aby nasza twarz zmieniła koloryt.
Glinkowa maseczka z Perfecty to moja nowa miłość. Zawiera 3 glinki, zieloną, białą i termalną. Po zaschnięciu ściągam ją gąbeczką z Calypso. Kolor ma jasno zielony po zaschnięciu jest biała. Po zmyciu dawno nie widziałam takiego efektu, pory są oczyszczone, skóra jest bardzo, bardzo miękka. Aż nie potrafię tego opisać :D

Polecam wszystkie maseczki te bardziej naturalne i mniej :)
Pozdrawiam!

7 komentarzy:

  1. miałam tą karotenową, ale u mnie jakiś specjalnych efektów nie dała ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Miałam kilka maseczek z Avonu z linii Planet Spa, ale zachwycona nie byłam. Słyszałam za to, że właśnie na Clearskin jest godna uwagi. Może sobie ją sprawię :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie miałam żadnej z nich, ja ciągle szukam ideału.

    OdpowiedzUsuń
  4. Maseczki z avonu zawsze mnie kuszą ale ostatecznie nigdy się nie potrafię na nie zdecydować, głównie za sprawą tego że najbardziej lubię maseczki peel off.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja akurat peel off nie lubię a Avon w swojej ofercie ma kilka takich :)

      Usuń
  5. Ta maseczka oczyszczająca z Avonu jest świetna, podoba mi się ta jej zmiana koloru podczas zasychania ;)

    OdpowiedzUsuń

dziękuję za każdy komentarz, w wolnej chwili odwiedzę Twojego bloga :)
na komentarze odpowiadam pod postem :)