Garnier, Nutri - Gladki

Pierwszy raz o tej porze piszę post, jest 8 rano i to jeszcze niedziela. Niestety przestawiłam się na wstawanie do szkoły i nawet w weekendy się budzę wcześniej. Z jednej strony to dobre, bo wcześnie się budzę i mam cały dzień a z drugiej złe, bo pospałabym jeszcze trochę a nie mogę zasnąć.
Dzisiejsza recenzja będzie o masce do włosów z Garnier Fructis Nutri - Gładki. Jest jedną z moich ulubionych masek i starcza nam na bardzo długo :)


Opakowanie jest bardzo poręcznie, duże, nie wyślizguje nam się z ręki nawet kiedy mamy ją mokrą. Jest bardzo praktyczne, bo zużyjemy całą zawartość maski i możemy ją bez problemu wykorzystać do końca. Opakowanie jest odkręcane i nie wyłamie się nam jak nie które opakowania zamykane na klik, bez problemu się odkręca. Konsystencja jest gęsta, o kolorze białym, taka biała maź. Wystarcza niewielka ilość aby pokryć nią włosy, jest też bardzo wydajna. Zapach jest cudowny pachnie egzotycznymi owocami :) mniam.

Od pierwszego użycia zakochałam się w niej. Moje włosy są po niej gładkie i miękkie. Producent zaleca nam trzymać ją przez minutę ja zawsze trzymam trochę dłużej 2-3. Włosy bardzo dobrze się po niej układają nie puszą się, nie elektryzują. Nie robią nam się małe loczki z włosów krótszych, które nam odrastają. Kiedy pada deszcz i jest wilgoć trochę chronią włosy, bo aż tak nie reagują moje włosy strasznie na wilgoć, mam włosy proste, ale przez wilgoć lub deszcz potrafią mi się po wywijać końcówki z tą maską jest trochę lepiej i lekko tylko się zawijają. Szczerze nie wiem czy ona działa przez 72 godziny, bo jakoś na to uwagi nie zwracałam, ale używam jej co kilka dni i jest ok :) Zauważyłam też, że moje włosy po niej bardziej błyszczą niż kiedy jej nie używam. Nie obciąża moich włosów, bardzo dobrze rozczesuje się po niej włosy.

Posty na blogu nie będą się pojawiały przez tydzień ani nie będę miała dostępu do bloga, ponieważ dzisiaj jadę na wycieczkę szkolną i wracam za tydzień :) nie wiem czy tam będzie dostęp do internetu, jak będzie to będę odwiedzała Wasze blogi, jak nie to czekają mnie spore zaległości. Jadę dość daleko od mojego domu, bo aż w Pieniny, zahaczę także o Kraków i Słowację :) a najgorsze to, że mam nawrót choroby, ale jakoś dam radę już jest lepiej!

Pozdrawiam :))

13 komentarzy:

  1. Maska ma już u mnie dwie zalety: nie obciąża włosów oraz włosy dobrze się rozczesują po niej. I zapach również jest na plus.

    OdpowiedzUsuń
  2. czuję się skuszona maseczką :) udanej wycieczki i zdrowiej :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja niestety zraziłam się do Fructisu:(

    OdpowiedzUsuń
  4. To fajnie, że masz ;).
    Też mi się podoba ;))

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajnie, że błyszczą się po niej włosy :) Ja ostatnio używam kosmetyki z serii Goodbay Damage Garniera ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. nie mialam ale lubię serię Fructis,sprzyja moim włosom;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie miałam z nią styczności jednak jestem chyba przywiązana do masek z Biovaxu ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. ja ostatnio kupiłam maske z Avocado i jest masakryczna ;/


    Zapraszam na rozdanie, jeśli masz ochotę :) trwa tylko do jutra
    http://psychodelax3.blogspot.com/2013/08/pierwsze-rozdanie-imieninowe.html

    OdpowiedzUsuń
  9. świetny blog <3
    agrestaco6.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Mam maskę Garniera w żółtej wersji i również pokochałam ją szczerą miłością od pierwszego użycia. Teraz czaję się na pomarańczową i mam nadzieję, że rzuci mnie na kolana ;) Swego czasu miałam na bakier z tą marką, ale ta maska zmieniła nieco moja opinię na temat ich produktów.
    Pzdr!

    OdpowiedzUsuń
  11. Skusiłaś mnie - ja już od dawna za jakąś się rozglądałam, a ta wydaje się być odpowiednia:)

    OdpowiedzUsuń

dziękuję za każdy komentarz, w wolnej chwili odwiedzę Twojego bloga :)
na komentarze odpowiadam pod postem :)