Lipcowe zuzycia #33

Chyba denka zaczynają mi znów iść coraz lepiej, może dlatego że znów zaczęłam być systematyczna w używaniu kosmetyków.


***


Krem do rąk The Body Shop Coconut, nowości z TBS pojawiły się w tym poście. W moim odczuciu krem nadaje się na ten okres letni. Krem nie sprawdzi się na zimę, jest za mało odżywczy i nawilżający. Więcej informacji pojawi się w następnym poście. Ziaja Med kuracja nawilżająca lano-krem, szczerze zakochałam się w tym kremie. Najlepszy krem jaki używałam w życiu, po skończeniu swoich zapasów wrócę do niego ponownie, bo teraz nie wyobrażam sobie bez niego swojej pielęgnacji. Po pierwsze nie zapycha, nawilża bardzo suchą skórę, nie pojawiają się suche skórki przez cały okres jego stosowania. Konsystencja jest dość zbita na bazie wody, podczas rozprowadzania robi się lekko wodnisty i trochę tempo rozprowadza się po twarzy. Na dzień możemy nałożyć mniejszą ilość i makijaż trzyma się cały dzień, nie spływa, nic się nie waży. Na noc grubsza warstwa kremu, nawet po użyciu silnie wysuszających maści, kremów z kwasami, skóra jest dogłębnie nawilżona. Do tego kosztuję 10 złotach z groszami za pojemność 50 ml. Małym minusem jest to, że jest średnio wydajny przez konsystencję, ale można mu to wybaczyć. Ziaja maska nawilżająca z glinką zieloną, jest to pierwsze opakowanie tej maseczki, ale nie ostatnie. Następny produkt tej marki, który zagości u mnie na stałe. Kiedyś miałam maseczkę oczyszczającą, ale nie pamiętam jej działania, bo było to bardzo dawno temu. Próbka AA Hydro Algi wersja matująca, znalazłam ją w gazecie. Krem ma bardzo ładny zapach i mocne matowienie, teraz po tylu latach wiem, że nie mogę stosować takich kremów, bo za mocno ściągają mi skórę twarzy. Ktoś kto ma bardzo przetłuszczającą się skórę to polecam, ale do suchej czy normalnej się nie sprawdzi. 


Garnier, Czysta Skóra 3w1 płyn micelarny do cery problematycznej. Uwielbiam micele z Garniera, wersję różową miałam, jak dobrze pamiętam dwa opakowania i pisałam o nim tutaj. Ta wersja sprawdziła się chyba jeszcze lepiej, moim zdaniem napis na opakowaniu 'Czysta Skóra' nie jest obojętny. Czasami przez źle dobrany krem lub jakiś podkład pojawia mi się mała niespodzianka, przez stosowanie tego micela i żelu do mycia twarzy TBS, pozbyłam się ich na dobre. Ze zmywaniem podkładu jak i całego makijażu sprawdza się rewelacyjnie, na twarzy nie pozostaje nic, tusz zmywa bardzo dobrze. Mimo tego, ze w składzie zawierał alkohol i trochę nim 'pachniał' to nie wysusza twarzy ani okolic oczu a nawet nie szczypie w oczy, jest bardzo delikatny. Gorzej ze zmywaniem tuszu płynem micelarnym Bourjois, po jakimś czasie jakby przestał działać. Miał delikatny, lekko perfumowany zapach, bardzo delikatną 'konsystencję', nie podrażniał, nie uczulał a często mam do tego tendencje. Tak jak pisałam wyżej słabo sobie radził ze zmywaniem tuszu, trochę czasu trzeba było poświęcić. Oba płyny bardzo wydajne, ale polcema wypróbować Garniera. Szampon do włosów L'biotica Biovax Caviar ze złotymi algami i kawiorem to szampon nawilżający. Konsystencja średnio gęsta, perłowa ze złotymi drobinkami. Włosy po nim były idealnie oczyszczone aż 'skrzypiały', idealnie miękkie jak po użyciu kosmetyki z olejkami, ładnie wygładzone, ale przy każdorazowym stosowaniu do włosów cienkich się nie nadaje, lekko je obciąża i nadają się tylko do mycia. Raz na jakiś czas warto go użyć jako kuracja oczyszczająca i nawilżająca.


Najlepszy zapach żelu Dove pistacja i magnolia, moim zdaniem kiedyś te żele były o wiele lepsze, teraz potrafią mi przesuszyć skórę, już mnie tak nie zachwycają. Facelle intim żel do higieny intymnej aloesowy, używałam go do mycia włosów u mnie się nie sprawdził, do mycia twarzy już trochę lepiej, najlepiej sprawdził się do mycia ciała choć jego zapach mi nie odpowiadał i do niego nie wrócę. Avon Senses Mood Theraphy żel jak żel, ładnie pachnie, nie uczula i dobrze oczyszczał.


Nie lubię stosować peelingów, używam ich bardzo rzadko. Kiedyś mnie zachwycały teraz są takie średnie. Peeling z Lirene gruboziarnisty miałam bardzo długo, męczyłam go. Choć jego działanie było mocne i skóra była bardzo gładka, wolę peelingi Tutti Frutti. Eveline Extra Soft balsam nawilżający z kwasem hialuronowym to mój ulubieniec! Kiedyś na pewno do niego wrócę, moja skóra nigdy nie była tak mocno nawilżona jak po nim. A mam skórę dość wymagającą, która nie toleruje parafiny. Niektóre balsamy rano już nie czuję na skórze i jest ona sucha a po tym nawilżenie trzyma się cały dzień, do tego bardzo szybko się wchłania i skóra po osmarowaniu jest taka jakby 'gumowa', dziwne uczucie, krem do rąk podobnie się sprawuje.


Podkłady Rimmel Wake Me Up to zużycia mojej mamy, ale kiedyś na blogu pisałam o nich tutaj. Podkłady Ingrid z pompką czy bez, moja mama uwielbia je a ja ich nie cierpię, moim zdaniem robią maskę, są za ciężkie i do tego mając je na twarzy czuję się jakbym miała nieumytą twarz. Tusz do rzęs pojawił się niedawno w zakupach. Używałam go przez 3 miesiące i już się do niczego nie nadaję, zaczął się mocno osypywać a efekt był moim zdaniem bardzo dobry jak za taką cenę. Jest to wersja Extra Lash Mascara z MySecret. 

Dziękuję za uwagę :)

7 komentarzy:

  1. Ingrid niekoniecznie dla mojej cery, jakoś nie mogłam trafić z kolorem i z efektem wow ;) natomiast bardzo lubię żele dove ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Swego czasu uwielbiałam ten płyn micelarny z Bourjois! Potem jednak na rynku pojawił sie Garnier i wyparł go całkowicie :D

    OdpowiedzUsuń
  3. też właśnie zużyłam pistacjowy żel dove, mojej skóry nie przesusza, po kąpieli zawsze się balsamuję lub używam oliwki,

    OdpowiedzUsuń
  4. Wake me up - uwielbiam ten podkład ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. podkłady Ingrid faktycznie są ciężkie, ale i tak bardzo je lubię :)

    OdpowiedzUsuń

dziękuję za każdy komentarz, w wolnej chwili odwiedzę Twojego bloga :)
na komentarze odpowiadam pod postem :)