W tym poście pokażę zużycia kwietnia i maja, ostatnio mało co zużywam. Na półkach pojawia się coraz więcej kosmetyków zamiast znikać. Muszę się zmobilizować, bo niedługo będę trzymała kosmetyki w wannie.
Pierwszymi kosmetykami są kosmetyki marki Vianek, nic dziwnego mam ich całkiem sporo. Pierwszy to krem odżywczy na noc, choć ja używałam na dzień i na noc. Był średnio gęsty w kolorze pomarańczowym, lekko barwił skórę. Bardzo ładnie pachniał, co do nawilżenia było bardzo dobre, na pewno kiedyś do niego wrócę. W składzie znajdziemy olej sojowy, z pestek moreli, rokitnikowy, masło awokado, wosk pszczeli, lecytynę sojową oraz ekstrakt z szyszek chmielu. Przy jego użytkowaniu bardzo rzadko zdarzył się dzień, kiedy miałam suche skórki na nosie. Po dłuższym stosowani lekko mnie zapchał, odstawiłam go używałam innej wersji i znów wróciłam póżniej już nic się nie działo. Rano skóra jest promienna, miękka w dotyku i bardzo odżywiona. Był to pierwszy produkt tej marki zakupiony przeze mnie i od pierwszego użycia się zakochałam. Vianek płyn micelarny rewitalizujący z ekstraktem z liści miłorzębu japońskiego, owoców tarniny, olejem z wiesiołka i witaminą E, które działają na skórę antyoksydacyjnie. Pojawił się w poprzednim denku. Bardzo go lubię i posiadam już trzecią buteleczkę. Orientana krem z żeń szeniem indyjskim, na bazie oleju ze słonecznika i masła shea. Pięknie pachniał, opakowanie małe i wysoka cena. Skład bardzo dobry choć jakoś się nie polubiliśmy. Po posmarowaniu twarz była miękka, przyjemna ale ja się czułam jakbym miała coś bardzo ciężkiego na twarzy, wydaję mi się że mnie lekko zapchał. Ostatnio mam pecha do kremów, nie mogę znaleźć idealnego.
Następny kosmetyk to odżywka bez spłukiwania Gliss Kur Ultimate Repair, miałam już trzy wersję każda działa tak samo, tylko inaczej pachną. Cudownie rozczesują się włosy. Szampon Petal Fresh Aloe&Citrus zakupiłam po wielu rekomendacjach dziewczyn z różnych grup, akurat ten dla mnie pachniał jak płyn do naczyń, bardzo wydajny miałam go od wakacji. Średnio oczyszczał, bardzo mnie swędziała skóra głowy i od razu go skreśliłam, do tej wersji nie wrócę. Vianek szampon nawilżający ten szampon to cudo! Nigdy po żadnym szamponie nie miałam tak miękkich włosów bez użycia odżywki, one po prostu były jak jedwab, nawet po dwukrotnym rozjaśnianiu włosów. Polecam do bardzo zniszczonych włosów. Tylko pod koniec użytkowaniu mi się przeterminował i zrobiła się bardzo gęsta konsystencja.
Puder do kąpieli Nacomi o zapachu zielonej herbaty, bardzo fajny dodatek do kąpieli. Lekko nawilżał skórę, barwił wodę na zielono, zapach później unosił się w całym domu. Jedyny minus bardzo mało wydajny starczył na 5 razy. The Body Shop żel pod prysznic o zapachu borówki, zapach trochę chemiczny ale bardzo przyjemny. Niestety nie kupię więcej tych żeli, miałam już kilka dla mnie nie mają tego czegoś. Bardzo wielki plus za mega wydajność. Żel aloesowy Marion, który jest przeznaczony do ciała i nawet twarzy, mało wydajny zużyłam po kilku kąpielach, nie wysuszał skóry bardzo przyjemny, nie kupię więcej.
W różowym opakowaniu znajdował się dekoloryzator do firmy Loreal. Ściągałam ciemny brąz do zakrytego ombre i jestem zadowolona. Tusz Loreal X Fiber Superstar to jeden z tuszy, który dawał mi efekt jakiego zawsze oczekiwałam, nie osypywał się, nie odbijał, ładnie pogrubiał i wywijał rzęsy. Catrice Camuflage mam już bardzo długo, kiedyś pojawiła się na blogu na ten temat recenzja klik.
Ilość zużytych kosmetyków: 12
Ilość nowych kosmetyków: 12 (kwiecień)
Pozdrawiam :)
***
Pierwszymi kosmetykami są kosmetyki marki Vianek, nic dziwnego mam ich całkiem sporo. Pierwszy to krem odżywczy na noc, choć ja używałam na dzień i na noc. Był średnio gęsty w kolorze pomarańczowym, lekko barwił skórę. Bardzo ładnie pachniał, co do nawilżenia było bardzo dobre, na pewno kiedyś do niego wrócę. W składzie znajdziemy olej sojowy, z pestek moreli, rokitnikowy, masło awokado, wosk pszczeli, lecytynę sojową oraz ekstrakt z szyszek chmielu. Przy jego użytkowaniu bardzo rzadko zdarzył się dzień, kiedy miałam suche skórki na nosie. Po dłuższym stosowani lekko mnie zapchał, odstawiłam go używałam innej wersji i znów wróciłam póżniej już nic się nie działo. Rano skóra jest promienna, miękka w dotyku i bardzo odżywiona. Był to pierwszy produkt tej marki zakupiony przeze mnie i od pierwszego użycia się zakochałam. Vianek płyn micelarny rewitalizujący z ekstraktem z liści miłorzębu japońskiego, owoców tarniny, olejem z wiesiołka i witaminą E, które działają na skórę antyoksydacyjnie. Pojawił się w poprzednim denku. Bardzo go lubię i posiadam już trzecią buteleczkę. Orientana krem z żeń szeniem indyjskim, na bazie oleju ze słonecznika i masła shea. Pięknie pachniał, opakowanie małe i wysoka cena. Skład bardzo dobry choć jakoś się nie polubiliśmy. Po posmarowaniu twarz była miękka, przyjemna ale ja się czułam jakbym miała coś bardzo ciężkiego na twarzy, wydaję mi się że mnie lekko zapchał. Ostatnio mam pecha do kremów, nie mogę znaleźć idealnego.
Następny kosmetyk to odżywka bez spłukiwania Gliss Kur Ultimate Repair, miałam już trzy wersję każda działa tak samo, tylko inaczej pachną. Cudownie rozczesują się włosy. Szampon Petal Fresh Aloe&Citrus zakupiłam po wielu rekomendacjach dziewczyn z różnych grup, akurat ten dla mnie pachniał jak płyn do naczyń, bardzo wydajny miałam go od wakacji. Średnio oczyszczał, bardzo mnie swędziała skóra głowy i od razu go skreśliłam, do tej wersji nie wrócę. Vianek szampon nawilżający ten szampon to cudo! Nigdy po żadnym szamponie nie miałam tak miękkich włosów bez użycia odżywki, one po prostu były jak jedwab, nawet po dwukrotnym rozjaśnianiu włosów. Polecam do bardzo zniszczonych włosów. Tylko pod koniec użytkowaniu mi się przeterminował i zrobiła się bardzo gęsta konsystencja.
Puder do kąpieli Nacomi o zapachu zielonej herbaty, bardzo fajny dodatek do kąpieli. Lekko nawilżał skórę, barwił wodę na zielono, zapach później unosił się w całym domu. Jedyny minus bardzo mało wydajny starczył na 5 razy. The Body Shop żel pod prysznic o zapachu borówki, zapach trochę chemiczny ale bardzo przyjemny. Niestety nie kupię więcej tych żeli, miałam już kilka dla mnie nie mają tego czegoś. Bardzo wielki plus za mega wydajność. Żel aloesowy Marion, który jest przeznaczony do ciała i nawet twarzy, mało wydajny zużyłam po kilku kąpielach, nie wysuszał skóry bardzo przyjemny, nie kupię więcej.
W różowym opakowaniu znajdował się dekoloryzator do firmy Loreal. Ściągałam ciemny brąz do zakrytego ombre i jestem zadowolona. Tusz Loreal X Fiber Superstar to jeden z tuszy, który dawał mi efekt jakiego zawsze oczekiwałam, nie osypywał się, nie odbijał, ładnie pogrubiał i wywijał rzęsy. Catrice Camuflage mam już bardzo długo, kiedyś pojawiła się na blogu na ten temat recenzja klik.
Ilość zużytych kosmetyków: 12
Ilość nowych kosmetyków: 12 (kwiecień)
Pozdrawiam :)
ta czarna wersja Gliss Kur Ultimate Repair jest moją ulubioną :)
OdpowiedzUsuńA ja jeszcze nie wiem która jest moja ulubiona, dla mnie działają tak samo 😑
Usuń